I do mnie w końcu słoneczko się uśmiechnęło. To pierwsza moja sesja, którą zaplanowałam od początku do końca po swojemu i wyszła mi dokładnie tak jak chciałam. I znowu się powtórzę.. hahaha.. kiedy czuję się najgorzej wszystko mi wychodzi. Astma tak mnie poddusiła, że ledwo co aparat trzymałam. Aż boję się o tym myśleć, bo od 2 tygodni jestem zdrowa.. co to będzie ??!!! co to będzie ??!!
Miała być inna modelka.. ;P ale ja chciałam Karinę. Kiedy teraz patrzę na te zdjęcia to wiem, że to był idealny pomysł. Dawno nie widziałam w twarzy modelki tego czegoś.. tego.. WYRAZU.. Niby nic nie robi.. a jednak.. Bo tego nie da się nauczyć. Z tym się trzeba po prostu urodzić. Od pierwszych ujęć było idealnie.. Razem z Maciejem oglądaliśmy kolejne podglądy i wzdychaliśmy do wizjera. Musiało to komicznie wyglądać.
Sukienki były idealne.. Muszę przyznać, że ta kolekcja naprawdę mi się podobała. A koronkowa sukienka zawładnęła moim umysłem i musiałam się opanować aby nie obrobić wszystkich fotek z tej części sesji.
Oczywiście to wszystko nie wyszłoby tak fajnie gdyby nie cała oprawa.. czyli piękny wizaż i idealnie trafiona w mój gust fryzura. Dziewczyny naprawdę się postarały. Normalnie cieszę się jak głupia.
Tło piękne.. romantyczne.. idealne do sesji ślubnych. Jakby ktoś coś chciał.. na tym tle.. to zapraszam na sesje..
Ach… dobrze.. dosyć tych ochów i achów.. będę się delektować jeszcze nie raz.. bo wiele zdjęć jeszcze można z tej sesji obrobić..