…czyli plenery wiosenne.
Z plenerami to jest tak: każdy chce, każdy chce latem kiedy ciepło, każdy chce w sukienkach i krótkich spodenkach.. każdy chce zdjęcia w kilku stylizacjach, wielu miejscach.
Ciężko o pogodę, o czas na długi plener, na szukanie ubrań. Koniec końców do sesji dochodzi bardzo rzadko.. lata mijają.. a wspólnych fotek jak nie było tak nie ma.
Dlatego postanowiłam podzielić się z wami kilkoma przemyśleniami.
- Najlepszy czas na zdjęcia to wcale nie lato. Rok temu albo mieliśmy 50 stopni żaru, albo ulewy, które np. zalały mi studio. Ponieważ słońce dosłownie wali gorącem lekarze zalecają aby w godzinach 12-17 zostać z dziećmi w domu. Małe dzieci umordowane upałem nie mają za bardzo ochoty na popołudniowe zdjęcia. Część z nich o 20 idzie spać, kiedy właśnie przychodzi najlepsza pora na fotki. Pozostają nam godziny poranne, kiedy to tata jest w pracy i niestety na zdjęciach być nie może.
- Wiosna, jesień… myśleliście o tych porach roku? Deszczowo, zimno, ciemno o 21:00. Kiedy wiosną rzucam hasło plener nie do końca wiadomo jak się umówić. Bo termin zaklepany, a tu deszcz z nieba, wieje jak diabli i tych liści na drzewie jakoś mało.
- Ale jeśli uda mi się namówić kogoś na takie zdjęcia to pojawia się problem ubrań. No bo w kurtkach.. swetrach.. bo nie ma gdzie się przebrać w coś innego… a latem.. to wiatr we włosach.. ciepło.. sukienki… a potem pytania.. czy w okularach przeciwsłonecznych możemy robić zdjęcia, bo tak razi i .. zretuszuje Pani mężowi ten pot, bo cieknie z niego, ale jest fajnie ciepło.. lalalala.. I te dziesiątki przebrań.. miejscówek.. bo tu.. bo tam.. bo ta sukienka.. ta.. tamta.. I w rzeczywistości nie mam jak się skupić na dziecku, na chwili, na uchwyceniu relacji między wami, (chyba, że: No Stefan, weź go przebieraj, bo widzisz, że ja się maluję, wszystko tylko ja..ja..ja.. Rusz się.).
- Miejscówki?? „A pojedziemy na plażę, do lasu, na łąki, w góry.. nad jezioro.. Pewnie. Ja stara zniosę wszystko tylko przy łące dziecko powie DOŚĆ i ani zdjęć nie będzie.. ani tych gór, dolin.. i czegoś tam jeszcze.. Ja mogę tak jeździć i jeździć.. bo jestem wprawiona i mam fioła w głowie.. Pytanie czy wy dacie radę??? Bo Wasze dziecko na 1000% NIE. Tego jestem pewna, bo tych sesji przez 16 lat trochę narobiłam.
Co w takim razie proponuję..
- Ubranie – skupcie się na jednej spójnej stylizacji plenerowej, którą możecie urozmaicić kolorowymi dodatkami. Nie będzie tego przebierania, latania, zniecierpliwienia dzieci.
- Miejscówka – polecam jedno ciekawe miejsce, albo jeden odcinek od punktu A do punktu B – odległość maksymalnie 10 km gdzie jest kilka szybkich miejsc na fajne ujęcia. Tylko dzięki temu nie zmęczycie się jazdą samochodem, a skupicie na zabawie i zdjęciach.
- Pora roku – omijajcie gorąco i bezpośredni deszcz. Nawet w słoneczny dzień, kiedy żar nie leje się z nieba, jestem w stanie zrobić fajne zdjęcia w MOICH KONKRETNYCH MIEJSCÓWKACH, gdzie tego słońca nie ma. Zdjęcia po deszczu wychodzą bosko, jeśli macie kalosze. Złota godzina to gwarancja udanej sesji. Wiosną i jesienią jest to mniej więcej 18:30 – 19:50. Latem jest to dużo później.
- Umawianie się na sesję – pomyślałam, że nie ma innego wyjścia jak stworzenie bazy klientów chętnych na takie zdjęcia, do których będę dzwoniła jeśli tylko widzę, że pogoda jest ciekawa. Najlepiej jeśli podacie mi przedział 2 tygodni, kiedy macie czas na sesję. Ubrania sesyjne dla całej rodzinki przygotujecie w jednym miejscu w szafie. 2 godziny przed sesją rzucę wam cynka sms’em, że pogoda jest idealna. Jeśli macie czas to robimy, jak nie to zadzwonię jutro albo pojutrze. Tylko tak jesteśmy w stanie przechytrzyć nasz klimat.
- Osoby zainteresowane plenerami rodzinnymi – szybkimi – proszę o wiadomość na deber@deber.pl . Potrzebuję takich danych: Imię i nazwisko, miejscowość, ilość osób w rodzinie i wiek dzieci, klimat w jakim chcecie mieć zrobione zdjęcia, termin zdjęć (przedział 2 tygodni), numer telefonu.
Poniżej możecie zobaczyć 30 minutową sesję między 19:25 a 19:55 – pod koniec kwietnia tego roku.